Playlist

niedziela, 9 marca 2014

Niebezpieczna zabawa

  Trwa przyjemny, sobotni wieczór. Wraz ze znajomymi i chłopakiem siedzę na plaży. Ognisko płonie przed nami i oświetla nasze twarze, śpiewamy wspólnie znane kawałki rockowych kapel.
  Artur trzyma mnie w ramionach, chroniąc przed wiatrem od strony morza. Bierze cały ten chłód na własne barki. Drży, więc rozcieram jego plecy dłonią. Także chcę coś dla niego zrobić.
  Anna zaczyna swój plemienny taniec wokół ogniska. Jej umysł jest zaćmiony przez alkohol. Wydziera się, tupie, macha rękami. Patrzymy jak rozbiera coraz to kolejne części garderoby i rzuca nimi w nasze twarze. Gdy stoi przed nami w samej bieliźnie, chichocze jak wariatka i odbiega od światła. Śmiejemy się z niej. Dziwne, że nie marznie, biegając półnago po zachodzie słońca.
  Nagle tracimy ją z oczu. Słyszymy chichot i piski, lecz nie widzimy nawet zarysu jej sylwetki. Morskie fale szumią gdzieś w oddali. Zdaję sobie sprawę, że już nikt się nie śmieje. Nastaje między nami przerażająca cisza.
  Luźna atmosfera zamienia się w pełne wyczekiwania przejęcie. Anny nie ma zbyt długo.
- Idę.- Mruczy Artur i wyplątuje się z moich objęć, całując mnie przy tym w czubek głowy.- Zaraz wracam.
  Kamil zrywa się w ślad za nim i oboje biegną w stronę wody.
  Przysuwam się do Sandry i Maćka. Mamy przestraszone miny, siadamy jak najbliżej siebie, aby trochę się rozgrzać. Ognisko powoli zaczyna przygasać.
  Nagle do naszych uszu dobiegają krzyki i nawoływania. Zrywamy się z naszych siedzeń utworzonych z pni drzew i biegniemy do brzegu.
  Gdy moje oczy przyzwyczajają się do mroku, spoglądam na wydarzenie, które już do końca życia będzie kotłować się w mojej głowie.
  Anna pluska się radośnie w lodowatej wodzie. Nagle prąd porywa ją w głąb morza. Zdezorientowana dziewczyna zaczyna histerycznie poruszać kończynami, lecz nie potrafi utrzymać się na powietrzni.
  Artur zdejmuje ubrania, które rzuca w dłonie Kamilowi. Po chwili widzę jak mój chłopak zanurza się w morskiej toni. Jest zgarbiony, trzęsie się. Dopływa do Anny która zanurza go, tak aby sama znajdowała się na górze. Morze z sekundy na sekundę, zanosi ich coraz dalej.
  Nie zdaję sobie sprawy, że biegnę i krzyczę, dopóki Kamil nie zamyka mnie w żelaznym uścisku, gdy jestem do kolan zanurzona w wodzie. Stojąca obok nas Sandra trzyma w dłoni telefon i wystukuje trzęsącymi się dłońmi, numer alarmowy.
  Wystraszeni i zapłakani nie widzimy na pofalowanej powierzchni wody ani Artura, ani Anny.

3 komentarze:

  1. Ciekawie piszesz :)
    Haha ale miałam radochę, mam na imię Sandra ^^ xd
    http://pomiedzy-stronami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Skąd ja to znam. Naprawdę super opisane :3 trzymaj tak dalej :3

    OdpowiedzUsuń