Znad horyzontu nadciągały burzowe chmury. Do uszu ludzi docierały upiorne dźwięki grzmotów, w oddali błyskały pioruny. Chmury płynęły po niebie z zawrotną prędkością. Już za chwilę potworna burza miała dosięgnąć mieszkańców miasta.
Klara stała wraz ze znajomymi, na małej polance w lesie. Przez korony drzew oglądali zmianę pogody. Pod dziewczyną ugięły się kolana. Bała się burzy, a do domu miała sporu kawał drogi. Strach dodatkowo potęgowała myśl, iż całą noc będzie musiała samotnie spędzić w domu, wsłuchana w potworne odgłosy przyrody. Wiedziała, że nie zaśnie szybko, gdy w pustym domu, od ścian będą odbijać się błyski piorunów.
- Dobra, zbieramy się. Zaraz rozpęta się tu prawdziwe piekło.- Mruknął Marek.
Jakby obudzeni z transu, wszyscy nagle zaczęli zbierać swoje rzeczy. Gdy wszyscy byli już gotowi, rozpoczęli długą podróż powrotną. Już kilka minut po wyjściu z polanki, pojawił się porywisty wiatr, a z nieba lunął deszcz.
Chłopak Kingi, widząc jej pobladłą twarz, odszedł od kolegów i złapał dziewczynę za rękę. Uspokajająco wodził kciukiem po jej dłoni.
Gdy nadeszła pora rozstania, złączyli się w czułym pocałunku. Adrian poczuł, że Kinga jest zesztywniała, drży, a jej oczy są pełne lęku. Chłopak błyskawicznie podjął decyzję. Zamiast iść na imprezę do kolegi, pożegnał się ze wszystkimi i z powrotem chwycił Kingę za rękę. Uśmiechnął się do niej radośnie.
- Nie miałabyś nic przeciwko, gdybym dziś u ciebie zanocował?
Dziewczynie zaiskrzyły oczy.
- Nie musisz tego robić. Przecież byłeś umówiony z...
Adrian nie dał jej dokończyć.
- Wolę spędzić ten czas z tobą. Będą jeszcze inne okazje do imprezowania.
Zmoknięta para przytuliła się do siebie z prawdziwym uczuciem, po czym trzymając się za ręce, pobiegła w stronę domu Kingi.
Gdy dotarli na miejsce, pociemniałe od burzowych chmur niebo, stało się jeszcze ciemniejsze. Nadchodził wieczór.
Zakochani wysuszyli się i ułożyli wygodnie pod kocem, złączeni w uścisku.
- Wiesz, że będę przy tobie zawsze, gdy będziesz mnie potrzebowała, prawda?
- Wiem.
Młodzi zatracili się w pocałunku. Kinga nie obawiała się już tak bardzo pustego domu, gdyż nie była sama. Nawet burza nie siała w niej takiego strachu. Teraz istotny był dla niej tylko Adrian. Już nie pierwszy raz pokazał, że jest prawdziwym darem od losu.
Jakie słodkie *.* Chłopak marzeń ;3
OdpowiedzUsuńZapraszam :
unnormall.blogspot.com