Playlist

piątek, 28 lutego 2014

Konsekwencje

  Łódka przepłynęła przez środek jeziora, od którego obijały się złociste promienie słońca. Trawa była nadzwyczaj zielona, a niebo wręcz nienaturalnie niebieskie. Tego dnia wszystko wydawało mi się piękniejsze. Każda rzecz lśniła, kolory stały się bardziej wyraziste. Czułam jak iskierka zdenerwowania rozpala się w mojej piersi, lecz nie zgasiła ona szczęścia, które we mnie płonęło.
  Jeszcze raz powtórzyłam w myślach listę, której uczyłam się na pamięć przez ostatnie tygodnie. Wszystko, czego dowiedziałam się o Kamilu było wyryte w mojej pamięci. Jego ulubione utwory, zawodnicy drużyny piłkarskiej, której kibicował. Aby mu zaimponować podszkoliłam się nawet w piłce siatkowej oraz ubrałam się w obcisłą spódniczkę oraz zakolanówki, choć nie czułam się w nich komfortowo. Na nogach miałam niskie koturny, pożyczone od mamy, a na ustach beżową szminkę. Nie byłam przyzwyczajona do tak mocnego makijażu, więc co chwila upominałam się za dotykanie twarzy, lub zagryzanie ust.
  Zauważyłam go pierwsza. Wyszłam z cienia parasolki, pod którą stałam i pomachałam mu na przywitanie. Miałam poważną twarz, lecz w środku skakałam ze szczęścia. Spostrzegł mnie i zaczął iść powoli w moją stronę.
  Był ubrany w czarną koszulkę i dżinsy, a na nogach miał swoją nieodłączną część garderoby- sprane, czarne trampki. Włosy zaczesał lekko do tyłu i co jakiś czas sprawdzał w jakim są stanie.
- Hej. - Mruknął i zlustrował mnie od stóp do głów. - Ładnie wyglądasz. - Uśmiechnął się.
  Prawie ugięły się pode mną kolana. Poczułam, że zagryzam usta. "PRZESTAŃ!", rozkazałam sobie, uśmiechnęłam się delikatnie i wybąkałam słowa przywitania, starając się ukryć drżenie rąk.
  Chłopak położył dłoń na mojej talii. Ruszyliśmy przed siebie. Opowiadaliśmy o naszych rodzinach, oczekiwaniach względem związku, dowcipkowaliśmy i obgadywaliśmy mijanych ludzi. Język jakby mi się rozwiązał i szybko zapominając o zdenerwowaniu, zaczęłam obrzucać go pytaniami oraz historiami swojego życia. Wydawał się zadowolony, to tym bardziej przekonało mnie do porzucenia skorupy, w jaką się odziałam, gdy na niego czekałam. Parę razy potknęłam się o własne nogi, gdyż nie do końca potrafiłam poruszać się w koturnach, lecz on tylko uśmiechał się życzliwie i podtrzymywał mnie, bym nie upadła. Czasami palnęłam jakieś głupstwo, lub pomieszałam informacje o rzeczach, które go interesowały, lecz szybko zapominałam o swoich niepowodzeniach. Czułam się przy nim jak księżniczka i byłam pewna, że nie przeszkadzają mu moje pomyłki.
  W końcu nasze spotkanie przeszło na wyższy stopień. W pewnym momencie, gdy siedzieliśmy na ławce, zapadła między nami cisza. Kamil przysunął się do mnie, wskoczyłam mu na kolana. Otulił mnie ramionami. Zaczęliśmy przybliżać do siebie nasze twarze. Nigdy się nie całowałam. Postanowiłam zdać się na własne odruchy. Nasze usta zetknęły się. Poczułam jego delikatne wargi, poruszające się w równym rytmie. Odwzajemniłam tę pieszczotę. Wydawało mi się, że wszystko idzie dobrymi torami. Po chwili chłopak odsunął się.
- Musisz jeszcze trochę poćwiczyć. - Mruknął i wstał.
  Zdezorientowana, spojrzałam na niego spod zmarszczonych brwi.
- No, co?- Zapytał.- Po prostu mówię, że nie potrafisz całować. Musisz poćwiczyć. To był twój pierwszy raz?
  Potaknęłam. Kamil wydawał się rozbawiony, wzruszył ramionami. Oparł się o budynek stojący obok naszej ławki i wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów. Miałam ochotę powiedzieć mu, aby ją schował, lecz nie chciałam jeszcze bardziej  pogarszać sytuacji. Odwróciłam wzrok.
- Chcesz?- Podszedł do mnie i wyciągnął w moją stronę paczuszkę.
- Nie palę.- Mruknęłam
  Chłopak znów wzruszył ramionami. Zaśmiał się pod nosem.
- No, co?- Zapytałam.
- Nic. Szczerze?- Zaciągnął się.- Myślałem, że jesteś inna.
- Czyli jaka?
- No... Podsumowując... Wyglądasz jak kobieta z okładki gazety o modzie. Zadziorna, ostra, niebezpieczna. Potem śmiejesz się z wszystkiego co mijamy, potykasz się o byle kamień, plącze ci się język, cały czas się czerwienisz, nie potrafisz się całować... nie mówię, o paleniu. -Znów się zaciąga. - Ale na palacza nie wyglądasz. Zbyt strachliwa. Widać to w twoich oczach. Bałabyś się wrócić do domu chwilę później, niż kazała ci matka. - Wzrusza ramionami.
  Zapadam się w sobie, cały świat przewraca mi się do góry nogami. Nagły atak jego szczerych słów, sprawia, że łzy napływają mi do oczu.
- Naprawdę tak mnie widzisz?- Jąkam się.
- Podobno najlepiej jest być szczerym.
  Do tej chwili całe nasze spotkanie wydawało mi się idealne. Okazało się, że tylko ja tak sądziłam. Serce mi się ścisnęło.
  Podeszłam do chłopaka i wyjęłam mu z ręki papierosa. Chciałam za wszelką cenę zyskać w jego oczach. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Naprawdę, chcesz?
- Już kiedyś próbowałam. -Skłamałam.
Zaciągnęłam się papierosem.
  Przez najbliższe dwa miesiące spotykałam się z Kamilem. Zaczęłam palić. Chłopak zabierał mnie na huczne imprezy organizowane przez swoich kolegów, gdzie nadużywałam alkoholu i różnych używek, które tam mieli. Nie czułam się swobodnie w swoim nowym "ja", ale byłam szczęśliwa, że podobam się mojemu partnerowi.
  Wszystko było dobrze do czasu, gdy dowiedziałam się, że nie jestem jego jedyną miłością. Zrobiłam mu awanturę, lecz on pozostał niewzruszony. Nazwał mnie nudziarą i odszedł. Tak po prostu.
  Dzisiaj, dwadzieścia lat po tych wydarzeniach, wiem już, jak fatalny błąd popełniłam. Mój teraźniejszy chłopak cały czas cierpi z mojego powodu. Łączy nas prawdziwa miłość. Jednak moje uzależnienie od tytoniu, alkoholu, a także narkotyków, bardzo utrudnia nam wspólne życie. Wiem, że nie da rady wytrzymać ze mną przez dłuższy czas. Sama zrobię wszystko, aby uwolnił się ode mnie i ułożył sobie życie z kimś, kto okaże mu więcej dobra. Nie potrafię patrzeć na ból, cały czas jest obecny w jego oczach. Przeze mnie. W głębi duszy chciałabym, aby pozostał ze mną aż do śmierci, lecz wiem, że nie powinnam do tego dopuścić. To jeszcze bardziej by go zraniło, a nie pozostało mi dużo czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz